Of diary Nelly
Nie udało nam się ustalić nic więcej na temat tej nazwy, ale doszło do wielu innych rzeczy. Dowiedziałam się, że zaraz po wypadku z żyrandolem pani Green wezwała policję, a ta uznała, że b y ć m o ż e coś jest na rzeczy.Po wydaniu ostatecznego werdyktu, który głosił, że Adele musi być pod stałą opieką, w bezpiecznym miejscu o którym nikt nie będzie wiedział przeniesiono ją do mnie. Jak na razie jest tu wraz z rodzicami już tydzień, śpi w moim łóżku i oddycha tym samym powietrzem co ja. Bardzo się do siebie zbliżyłyśmy, a przynajmniej tak mi się wydaje. Ale nie tylko o to chodzi. Adele przekonała mnie, że powiedzenie rodzicom o śledztwie które przeprowadziłam byłoby złym pomysłem, fatalnym w skutkach, więc kontynuujemy je... razem.
Już drugiego dnia wpadłyśmy na pomysł, żeby założyć zeszyt do specjalnych zapisków. A ponieważ nie wydarzyło się nic nowego napisałyśmy o tym co było. To znaczy ja, Adele jest bardzo słaba, całe dnie albo śpi albo odpoczywa, ale jest też czas na rozmowy. W każdym razie zebrałam pęk informacji o cyjanowodorze i kryształowych żyrandolach z hotelu ,,Crystal''.
W skrócie cyjanowodór to nieograniczony związek chemiczny składający się z wodoru, węgla i azotu, jest bardzo toksyczny, a dawka śmiertelna dla człowieka to od 50 do 60 mg, w temperaturze pokojowej to bezbarwna, ławo parująca ciecz o zapachu gorzkich migdałów. Wykorzystuje się go w syntezie organicznej, analizie chemicznej, jako pestycyd, gaz bojowy, ale był też używany przy wykonywaniu wyroków śmierci w obozach koncentracyjnych za pomocą komory gazowej. W Auschwitz-Birkenau był produkowany Cyklon B, to znaczy granulowana ziemia okrzemkowa nasycona cyjanowodorem, która go uwalniała po wyjęciu ze szczelnych pojemników. Jestem pewna, że poszłam w dobrą stronę. Zabójca nie mógł zanieść do mieszkania Adele trującego gazu ot tak w rękach. Myślę, że miał Cyklon B. To znaczy, że będę musiała zagłębić się w historię II wojny światowej. Chodź zasadnicze pytanie brzmi - kto ma dostęp do tego cholerstwa? Chemik? Jakiś fanatyk historii? Nie znam nikogo takiego, Adele też nie, a jesteśmy ograniczone tylko do wiedzy swojej i internetu, który jak się okazuje - jednak nie wie wszystkiego.
I tak poszło lepiej niż z żyrandolami.
Dowiedziałam się, że hotel zaczął funkcjonować w 2001 r., jego pierwszym właścicielem był Eryk Schulz, to on przywiózł z Indii pierwszy kryształowy żyrandol, który dostał od swojego przyjaciela. Zawiesił go w salonie u siebie w domu. W czasie następnego wyjazdu do Indii otrzymał jeszcze dwa, które umieścił w hotelu. Wkrótce jego przyjaciel zaczął regularnie wysyłać mu piękne kryształowe żyrandole z których zaczął słynąć hotel. Niestety jego przyjaciel zmarł, a sam Eryk Schulz został emerytowany. Pieczę nad hotelem przekazał swojemu wnukowi, Axel'owi Schulz'owi, który rok temu ogłosił, że znajdzie i sprowadzi do hotelu więcej żyrandoli, tak że przypadnie jeden na każdy pokój. Kupił kilka podobnych, ale nie były tak samo zniewalające jak te prawdziwe. Axel wyjechał do Indii w poszukiwaniu rodziny zmarłego przyjaciela jego dziadka i nie tylko znalazł, ale także zakochał się ze wzajemnością w jego wnuczce. Powiedziała mu, że ma jeszcze kilkanaście kryształowych żyrandoli, które jej dziadek chciał podarować jego dziadkowi przed śmiercią, ale niestety nie zdążył. Od miesiąca trwają przewożenia i montowania żyrandoli w hotelu. Nigdy nie zdarzył się podobny wypadek jak Adele. Podejrzewam, że poważnie wpłynie to na opinię hotelu i może nawet straci przez to jedną gwiazdkę?
Podsumowując - nie dowiedziałam się nic. Dziś wieczorem zaproponowałam Adele, by przygotować listę potencjalnych podejrzanych.
'Robiłam to już. Ale na żadnego nie ma dowodów. To bez sensu tak bezpodstawnie wyliczać niewinnych ludzi.' - odpowiedziała.
'Tak, ale jednak ktoś to musiał zrobić. I na pewno jest to ktoś kogo znasz. Skup się.'
'Nie wiem... Myślę tylko o Clarie.'
Westchnęłam. Ile razy można jej tłumaczyć, że ona już nie żyje? Rozumiem, że ten strach nigdy nie minie, byłam z nią w tej piwnicy, ale po co w ogóle brać pod uwagę kogoś kto od dwóch lat leży w grobie?
'A ktoś inny?' - zapytałam.
'Wiesz, do tej historii z Cyklonem B... ktoś mi pasuje.' - powiedziała poważnie i usiłowała sobie przypomnieć. Z całej siły trzymałam za nią kciuki, ale i tak nie wyszło.
'Nie... nie umiem.' - rozpłakała się, a ja z nią.
To wszystko jest przeraźliwie trudne.
*
'Kakao?' - rzuciła kiedy zabrakło jej tematów.
'O, ja chętnie!' - wyrwała się Adele.
Mama się uśmiechnęła, a potem spojrzała na mnie pytająco.
Skinęłam głową.
Wyszła.
'Spotyka się z innymi, żeby był zazdrosny?' - mruknęła Adele i dopiero po chwili domyśliłam się, że mówi o filmie.
'A kto w amerykańskich filmach tak nie robi?'
'Nie wiem... zrobiłabyś kiedyś coś takiego?'
'Nie.'
'Ja chyba też.'
'Chyba?'
'Nie wiem, nigdy nie miałam chłopaka.'
'Czasami lepiej jest nie mieć.'
Pomyślałam o James'ie. Już kompletnie nic do niego nie czuję, ale zastanawiałam się co robi. Czy nadal jest z Veronicą? Czy żałuje?
'Nena?!' - cichy krzyk Adele wyrwał mnie z zamyśleń. Podskoczyłam w miejscu i szybko spojrzałam jej w oczy.
'Co?'
'Słyszałaś?'
'Nie. Coś się stało?'
'Twoja mama. Powiedziała ,, Az illat a vér''.''
'Co?'
'Powiedziała!'
W jednej chwili przeżyłam zawał, a w drugiej doznałam szczęścia, które całą mną wstrząsnęło.
Kąciki moich ust same się uniosły.
Do pokoju weszła mama.
'Trzymajcie dziewczyny.' - powiedziała, ale żadna z nas nie wyciągnęła ręki po kakao.
Wpatrywałyśmy się w nią jak w obrazek, aż w końcu przywróciło mi mowę.
'Mamo, co to jest to ,,Az illat a vér ''?'
'Jako to? Nie wiesz?'
/Diana