Of diary Adele
Mój telefon skończył z nożem wbitym w ekran, ale przynajmniej mi nic się nie stało. Mam tylko nadzieję, że SMS doszedł. Teraz jest już późno, wpół do trzeciej w nocy, ale w tym wypadku to nie dziwne, że nie mogę zasnąć. Dostałam własny pokój, jest bardzo ciasny i nie ma okien, stoi w nim tylko łóżko, ale to lepsze niż nic. Nie jestem bardzo zszokowana tą sytuacją, właściwie mam wrażenie, że przygotowywałam się do tej chwili od dawna. Czułam, że nie wszystko jest w porządku. Nie obwiniam za to nikogo, kto mógł to przewidzieć? Albo jak można było mnie przed tym uchronić? Teraz zastanawiam się tylko nad jednym, uda mi się przeżyć?Nagle z zewnątrz zaczął mnie dobiegać odgłos łamanych pod czyimiś stopami suchych gałęzi i rozmowę. Wsłuchiwałam się uważnie, dźwięki było słychać coraz wyraźniej, aż w końcu rozpoznałam głos Nelly i zesztywniałam. Uśmiechnęłam się powoli do siebie, więc moja wiadomość doszła, a w dodatku Nelly tak szybko mnie odnalazła... a potem usłyszałam inny dźwięk, dochodził z pokoju obok, był strasznie niepokojący.
Wypadłam z pokoju i rzuciłam się Robertowi do nóg, zaczęłam szarpać, krzyczeć, płakać. Odrzucił mnie kopnięciem pod ścianę. Po chwili ostrożnie otworzyły się drzwi, a w nich zobaczyłam wglądającą do środka Nelly. Widziała tylko część pomieszczenia, uśmiechnęła się do mnie z ulgą, nie miała pojęcia o stojącym za drzwiami Robercie. Przerażona otworzyłam usta, żeby ją ostrzec, ale było już za późno. Odrzuciła drzwi i weszła do środka, za nią pojawił się Ben, który dostrzegł Roberta. Wydał z siebie coś w rodzaju stłumionego krzyku i szarpnął w swoją stronę niczego nieświadomą Nelly sekundę zanim nóż wbiłby się w sam czubek jej głowy. Niezgrabnie podniosłam się z podłogi i ruszyłam biegiem w ich stronę. Robert powstrzymał mnie w pół drogi, chwycił w tali i zgiętą wpół przerzucił przez ramię, a potem jednym ruchem cisnął do pokoju. Bolała mnie każda część ciała, ale nie miałam czasu nawet na chwilę odpoczynku czy namysłu. Bez skrupułów rzuciłam się do drzwi, ale zatrzasnął je tuż przede mną. Nie usłyszałam dźwięku przekręcanego kluczyka, a jednak ciągnęłam za klamkę i bezskutecznie usiłowałam otworzyć drzwi. Kopałam w nie i waliłam pięściami. Nie krzyczałam, zapłakana z przejęciem wsłuchiwałam się w odgłosy dobiegające zza drzwi. Nelly piszczała, słyszałam jej szybki, nierównomierny oddech. Co jakiś czas coś spadało na ziemię, a może ktoś o coś uderzał. W końcu wszystko ucichło. Położyłam się na ziemi i przycisnęłam policzek do chłodnych paneli. Robert spokojnie otworzył drzwi. Chwycił mnie za ramię i podniósł jednym szarpnięciem. Nogi mi się poplątały i gdyby nie to, że cały czas mnie trzymał znów bym upadła nie mogąc złapać równowagi. Pociągnął mnie za sobą na zewnątrz. Po drodze szybko rozejrzałam się po całym pokoju, ale nie zobaczyłam ani Nelly, ani Ben'a. Obok kominka wylegiwał się tylko Devil. Robert wrzucił mnie na tylne siedzenie samochodu, odpalił silnik i z piskiem opon ruszył. Jechał nieuważnie i bez opamiętania między drzewami. Był zdenerwowany, nie spodziewał się tego. Oddychał ciężko, ale szybko.
'Gdzie oni są?!' - nie wytrzymałam.
To była tylko chwila, spotkałam się z jego wściekłym spojrzeniem, a potem uderzył mnie mocno w twarz. Odchyliłam głowę i zamilkłam. Wstrzymałam powietrze, żeby nie zanieść się płaczem, ale w końcu coś pękło i z histerią opadłam na podłogę auta.
_________________________________________________________________
No dobrze, moja obowiązkowość przechodzi trudny etap.
Dziś wstawiam zaległy rozdział z niedzieli.
Rozdziały numer 33 i 34 pojawią się normalnie w sobotę i niedzielę.
Takie wpadki powinny więcej się nie zdarzyć. c;
/Diana
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz