Of diary Nelly
,,Jestem w Crawley, w lesie. Pomóż mi.''
Tę wiadomość dostałam dziś wieczorem od Adele. Dzwoniłam do niej, ale nie odbierała. Nie mogłam usiedzieć spokojnie w miejscu, ale nie mogłam też powiedzieć rodzicom. Już zbyt wiele razy mnie zawiedli. Wiem jaka byłaby ich reakcja. Ale jak mam się dostać do Crawley już dziś w nocy bez ich pomocy? Autobusy nie jeżdżą po jedenastej... a wtedy najwcześniej musiałabym wyjść z domu. Załamałam ręce, chociaż obiecałam sobie, że nigdy więcej tego nie zrobię... i nigdy więcej nie będę się bać. Ale chociaż już to zrobiłam, to postanowiłam, że i tak się temu nie poddam. Muszę podejmować zdecydowane decyzje. Zdecydowałam się.
Otarłam oczy i postarałam się uspokoić bijące jak oszalałe serce. Chwyciłam za telefon i wybrałam numer do Stelli.
'Halo? Kto tam?' - po kilku sygnałach usłyszałam jej teatralny głos.
'Stella... masz zapisany mój numer.' - starałam się brzmieć zwyczajnie.
'Oh? Nelly? To ty? Nie spodziewałam się, że kiedykolwiek jeszcze cię usłyszę.' -ciągnęła.
'Stella, posłuchaj, mam sprawę.'
'Ty? Do mnie? Nie wiem czy mogę ci w czymś pomóc...'
'Przestań. To ważne... masz samochód, prawda?'
'Nie pamiętam, a co?'
Wywróciłam oczami.
'A prawo jazdy?'
'Nie rozumiem dlaczego chcesz to wiedzieć...'
'Okej, chcę żebyś zawiozła mnie do Crawley. Ktoś porwał Adele z obozu i jeśli się nie pospieszymy, ona może umrzeć.'
Czekałam w ciszy na odpowiedź i nerwowo skubałam skórkę przy paznokciu.
'Dobra - powiedziała poważnie - Będę o północy.'
Rozłączyła się, a ja odetchnęłam z ulgą i zmusiłam się do uśmiechu. No widzisz Nelly? Zdecydowane decyzje. To niesamowite, jeszcze chwilę temu się zamartwiałam i zastanawiałam co zrobić, a teraz, kiedy się zdecydowałam, nagle wszystko jest już załatwione. Prawie wszystko...
'Halo? Kto tam?' - po kilku sygnałach usłyszałam jej teatralny głos.
'Stella... masz zapisany mój numer.' - starałam się brzmieć zwyczajnie.
'Oh? Nelly? To ty? Nie spodziewałam się, że kiedykolwiek jeszcze cię usłyszę.' -ciągnęła.
'Stella, posłuchaj, mam sprawę.'
'Ty? Do mnie? Nie wiem czy mogę ci w czymś pomóc...'
'Przestań. To ważne... masz samochód, prawda?'
'Nie pamiętam, a co?'
Wywróciłam oczami.
'A prawo jazdy?'
'Nie rozumiem dlaczego chcesz to wiedzieć...'
'Okej, chcę żebyś zawiozła mnie do Crawley. Ktoś porwał Adele z obozu i jeśli się nie pospieszymy, ona może umrzeć.'
Czekałam w ciszy na odpowiedź i nerwowo skubałam skórkę przy paznokciu.
'Dobra - powiedziała poważnie - Będę o północy.'
Rozłączyła się, a ja odetchnęłam z ulgą i zmusiłam się do uśmiechu. No widzisz Nelly? Zdecydowane decyzje. To niesamowite, jeszcze chwilę temu się zamartwiałam i zastanawiałam co zrobić, a teraz, kiedy się zdecydowałam, nagle wszystko jest już załatwione. Prawie wszystko...
*
Wymknięcie się z domu było prostsze niż przypuszczałam, rodzice spali kamiennym snem i nawet nie myśleli do mnie zaglądać. Kiedy wyszłam na zewnątrz Stella i Ben już czekali. Wsiadłam do przodu, na miejsce pasażera obok Stelli. I poczułam przyjemne ciepło, które ogarniało moje ciało po tym jak z zimna przeniosłam się nagle do nagrzanego samochodu.
'A Ben co tutaj robi?' - zwróciłam się do Stelli.
'Też chciał jechać, a ja nie chciałam mu odmawiać. Wiesz, w końcu jest zakochany.' - wyszeptała chichocząc, a ja spojrzałam na siedzącego z tyłu Ben'a, którego policzki zapłonęły żywym ogniem.
Skinęłam i oparłam się wygodnie. Stella nacisnęła gaz i ruszyliśmy z miejsca. Zauważyłam, że miała na sobie ciemne adidasy, a nie jak zazwyczaj szpilki albo koturny.
'Mówiłaś, że ten ktoś może zabić Adele, więc raczej gdy nas zobaczy logiczne, że będzie chciał zrobić z nami to samo, a w moich butach daleko bym nie uciekła.'
'Powiedziałaś ,,w moich'', te nie są twoje?'
'Pożyczyła je ode mnie.' - odezwał się Ben, a Stella zesztywniała i na jej twarzy pojawiło się coś w rodzaju rumieńca.
'Nie wierzę...' - westchnęłam i poszukałam jej spojrzenia, obydwoje z Ben'em wybuchliśmy śmiechem.
'Nie gadam kiedy prowadzę!' - wrzasnęła wściekle, poprawiła lusterko i wlepiła wzrok w drogę przed nami. Patrzyłam na nią chwilę, a potem zrobiłam to samo co ona. Co kilka minut pojawiały się tabliczki z nazwami coraz to nowszych miejscowości. Patrzyłam w noc i zastanawiałam się co się teraz dzieje z Adele, ale poczułam, że znów ogarnia mnie strach, więc odrzuciłam te myśli, nie chciałam dopuszczać do siebie, że w tej chwili może być już martwa.
'Zaraz wjeżdżamy do Crawley - odezwała się Stella - Gdzie dokładnie mam jechać?'
'Ja... nie wiem. Do jakiegoś lasu.'
'Nelly!' - zdenerwowała się.
'Co?! Adele jest więziona przez mordercę, myślisz, że miała dużo czasu, żeby napisać adres?! Tym bardziej, że jest w lesie!'
'Super! Mogłaś mnie łaskawie poinformować, że nawet nie wiesz gdzie ona jest zanim ruszyliśmy!'
'Uspokójcie się. Stella, teraz skręć w prawo i jedź prosto, aż do stacji benzynowej, stamtąd powinniśmy zobaczyć las.' - powiedział Ben i obie obróciłyśmy ku niemu głowy.
'A ty niby skąd to wiesz?' - zapytała Stella.
'Bo po drodze z Brighton to jedyny las.'
Zamilkłyśmy i zawstydzone skierowałyśmy wzrok w innych kierunkach. Po kilku minutach rzeczywiście dotarliśmy na stację i zobaczyliśmy las. Zaparkowaliśmy samochód i wysiedliśmy.
'Co teraz?' - spytałam.
'Idziemy...' - odpowiedział Ben.
____________________________________________________________
Wyobraźcie sobie, że napisałam tydzień temu ten rozdział,
Wyobraźcie sobie, że napisałam tydzień temu ten rozdział,
ale zapomniałam dodać. :d
/Diana
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz