Of diary Adele
'Az illat a vér to restauracja. Otworzyli ją na początku wakacji. Nie dawno byliśmy tam z tatą.''Chwila... obok banku?' - Nelly mówiła z wielką fascynacją i radością w głosie, co wprawiło jej mamę w pewną podejrzliwość.
'Taak, a co?'
Otrząsnęła się i przybrała obojętny wyraz twarzy, ale w jej oczach nadal tkwił błysk ekscytacji.
'No bo... ta nazwa obiła mi się o uszy, zastanawiałam się co to jest, w jakim języku i co oznacza. Bo wiesz... wszyscy teraz o tym mówią.'
Jej głos był niepewny, ale jej mama tylko wzruszyła ramionami.
'Kiedy Adele nabierze sił będziecie mogły tam iść.'
*
'Nena, uważam, że lepiej byłoby, gdybyś poszła tam sama od razu.'
'Coś ty, nie zostawię cię samej.' - uśmiechnęła się, ale widziałam, że bardzo chciała to zrobić.
Ogólnie wczuła się w to 'śledztwo'. Non stop pisze coś w zeszycie. Ma niezmienny wyraz twarzy, jakby ciągle o czymś myślała. Rozmawia ze mną tylko wtedy, kiedy chce zadać mi jakieś pytanie na temat tego co czułam wdychając cyjanowodór, jak to dokładnie było z żyrandolem albo czy nadal kogoś nie podejrzewam. Dawno nie była tak szczęśliwa jak wczoraj wieczorem, kiedy jej mama powiedziała o restauracji. Od rana nie może usiedzieć w miejscu, chodzi po całym domu albo maniakalnie macha nogami. Wygląda jakby nie mogła się czegoś doczekać. I doszłam do wniosku, że tak właśnie jest. Musi chodzić o tą restaurację.
'Nie będę sama. Są tu nasi rodzice. Jeśli bardzo chcesz to poproszę mamę, żeby ze mną posiedziała, okej?'
'No nie wiem... jesteś pewna?'
'Jasne. Zanim znów będę mogła normalnie funkcjonować miną wieki, a i tak jakoś szczególnie mi się nie pali, żeby iść w miejsce o nazwie ,,zapach krwi''.'
'No... dobrze. Wszystko ci zrelacjonuję! - krzyknęła i natychmiast zerwała się na nogi. - W ogóle to wezmę zeszyt!'
'Już idziesz?! Tak od razu...?!'
Zastygła w miejscu.
'No... nie.' - nagle spochmurniała i spojrzała tęsknie na okno.
Zastanawiałam się co może znaczyć ten wyraz jej oczu i wpadłam na to, że musi czuć się okropnie nie wychodząc z domu od tygodnia. Ciągle stara się żebym nie czuła się samotna i rezygnuje przez to z własnych potrzeb. Ona w przeciwieństwie do mnie nie jest domowniczką.
Ale miałam dziwne wrażenie, że nie chodziło tylko o to.
W każdym razie nie chciałam dalej jej męczyć.
'Chociaż... myślę, że powinnaś iść już teraz. Nie powinnyśmy tracić czasu.'
Na jej twarzy powoli odmalował się uśmiech i dosłownie w podskokach ruszyła w stronę szafy. Wyjęła z niej małą torebkę na ramię, przerzuciła ją przez siebie i włożyła do niej zeszyt. A potem wycelowała we mnie palcem.
'Najpierw poprosisz mamę, żeby została z tobą do mojego powrotu.'
Skwasiłam minę. Nienawidzę, kiedy ktoś usiłuje mnie kontrolować, ale w tym wypadku chyba zarówno rodzice jak i Nelly mają ku temu powody.
Skinęłam głową.
'Już idziesz?! Tak od razu...?!'
Zastygła w miejscu.
'No... nie.' - nagle spochmurniała i spojrzała tęsknie na okno.
Zastanawiałam się co może znaczyć ten wyraz jej oczu i wpadłam na to, że musi czuć się okropnie nie wychodząc z domu od tygodnia. Ciągle stara się żebym nie czuła się samotna i rezygnuje przez to z własnych potrzeb. Ona w przeciwieństwie do mnie nie jest domowniczką.
Ale miałam dziwne wrażenie, że nie chodziło tylko o to.
W każdym razie nie chciałam dalej jej męczyć.
'Chociaż... myślę, że powinnaś iść już teraz. Nie powinnyśmy tracić czasu.'
Na jej twarzy powoli odmalował się uśmiech i dosłownie w podskokach ruszyła w stronę szafy. Wyjęła z niej małą torebkę na ramię, przerzuciła ją przez siebie i włożyła do niej zeszyt. A potem wycelowała we mnie palcem.
'Najpierw poprosisz mamę, żeby została z tobą do mojego powrotu.'
Skwasiłam minę. Nienawidzę, kiedy ktoś usiłuje mnie kontrolować, ale w tym wypadku chyba zarówno rodzice jak i Nelly mają ku temu powody.
Skinęłam głową.
/Diana
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz