piątek, 20 lutego 2015

What happened? 2 #15

Of diary Nelly

         Wyskrobałam w zeszycie nazwisko ,,Stella Curiel'' i uśmiechnęłam się przyjaźnie do blondynki siedzącej naprzeciwko mnie. Sama w to nie wierzę, ale zrobiłam to, gawędziłam jak z przyjaciółką z dziewczyną, w którą pół godziny temu miałam ochotę rzucić nożem. 
'O co chcesz zapytać najpierw?' - wzięła do ręki czerwoną przyprawę i zaczęła się nią bawić. 
'Właściwie co to?' 
Roześmiała się.
'To dotyczy tego kryminału? Cóż, to słodka papryka.' 
         Na moje dziwne pytanie ,,czy masz ochotę kogoś zabić?'', Stella odpowiedziała dość oschle: ,,To zależy. Po co tu przyszłaś?'. Ale w końcu udało nam się dojść do porozumienia. Opowiedziałam jej o tym co się u nas dzieje i o zeszycie. Przeczytała moje wcześniejsze zapiski i zareagowała bardzo entuzjastycznie, zaproponowała nawet, że udzieli mi 'wywiadu'. Zauważyłam, że Stella ma po prostu trudny charakter i bardzo lubi być w centrum uwagi, ale poza tym jest zupełnie nieszkodliwa. Zgodziłam się, bo doszłam do wniosku, że jednak coś na rzeczy być musi skoro ta ulotka była w mieszkaniu Adele. Usiadłyśmy więc przy stoliku numer 5 i wysłałyśmy Ben'a po coś do jedzenia (na koszt firmy).
         'Nie, po prostu byłam ciekawa. - spojrzałam na nią badawczo i zastanowiłam się dłuższą chwilę o co mogę ją zapytać - Opowiedz mi coś o sobie. - właśnie przysiadł się do nas Ben i postawił na stoliku trzy talerze z niewiarygodnie dużą ilością pieczonych ziemniaków w mundurkach i z kusząco wyglądającymi udkami kurczaka - O was.
'Hmm, okej. Mam 19 lat, a Benny 17. Rok temu wyjechaliśmy do Węgrzech na wakacje z rodzicami i po prostu zakochałam się w tamtejszej kuchni! Ben też!'
'Nie prawda.' - mruknął i wepchał sobie całego ziemniaka do buzi,a jego policzki zaczęły przypominać te chomika. 
Stella prychnęła i odrzuciła włosy do tyłu. Machnęłam ręką dając znać, żeby mówiła dalej.
'No więc po szkole sama przeprowadziłam się do Węgier i chciałam pracować w restauracji. Powiedzmy, że miałam łatwy start, bo mój chłopak, Newéki, był na zmywaku w takiej popularnej knajpce serwującej tradycyjno węgierskie potrawy. Nie ważne. Spodobałam się szefowi i prawie od razu zostałam pomocą kuchenną, a potem już tylko pięłam się w górę! Ale nagle postanowił wrócić taki stary pracownik, niby bardzo dobry i przejął moje stanowisko! A ja co?! Miałam zostać kelnerką!' - nagle zrobiła się czerwona ze złości i mocno uderzyła pięścią o stół, tak, że słodka papryka upadła na bok i sturlała się na podłogę. Podniósł ją Ben.
'Ochłoń.' - powiedział jednocześnie przeżuwając ziemniaka.
'Yhm. Mają za swoje. Zrezygnowałam i wróciłam do Anglii, a moja dobra koleżanka, która zajmowała się dostawą drobiu, Arana, zadzwoniła do mnie jakiś miesiąc po moim wyjeździe i powiedziała, że restauracja chyli się ku upadkowi, bo kucharzyna, którym mnie zastąpili 'wyszedł z wprawy' i wszyscy klienci skarżą się na gulasz, z którego słynęła ta nora. - wybuchnęła śmiechem w którym słychać było sporo satysfakcji - A ja?! Miałam pieniądze z czasów, kiedy jeszcze tam pracowałam, rodzice też się dołożyli i wreszcie kupiłam ten budynek. Kolega taty ma firmę budowlaną i wszystko pięknie zrobili, nie uważasz? I to prawie za darmo! Ponieważ mam doświadczenie i rodziców, którzy z kolei mają znajomości, dostałam oczywiście zezwolenie, żeby otworzyć własną restaurację. Musiałam wyprowadzić się do stolicy, ale to nie problem. A Ben przyjechał do mnie na wakacje, wiec zrobiłam mu szybkie szkolenie i wkręciłam lenia do pracy na lato! Niedawno mieliśmy otwarcie, a jak na razie chętnych nie brakuje, żeby skosztować mojego  p e r f e k c y j n e g o  gulaszu. A niech się oni wszyscy wypchają w tych Węgrzech! Zobaczysz, jeszcze o mnie usłyszą i pożałują!'
'Jesteś chora.' - stwierdził Ben i odszedł do kasy, gdzie czekało dwóch klientów.
'Zanotowałaś wszystko?' - nachyliła się i zajrzała do zeszytu.
'Tyle ile zdążyłam.'
'Strasznie mało. Mogę powtórzyć.'
'Nie, dzięki. Właściwie to przyszło mi do głowy konkretniejsze pytanie. Dlaczego taka nazwa? W tłumaczeniu na nasze to ,,zapach krwi''. '
'Dokładnie to 'aromat krwi', nie ufaj internetowym tłumaczom.'
Poczułam, że się czerwienię. Starałam się zachować poważny wyraz twarzy i kontynuować. Spojrzałam na zegarek, który miałam na ręce i stwierdziłam, że jestem tu niemal trzy godziny.
'Więc? Trochę muszę się streszczać.'
'Och, opowiesz o mnie Adele?'
'Na pewno. Możesz... odpowiedzieć?'
'Jasne. Zawsze byłam trochę świrnięta i te thriller'owe nazwy wydawały mi się tajemnicze i fascynujące, a w węgierskiej kuchni jest masa mięsa, a wiadomo, że mięso kiedyś żyło i w jego żyłach płynęła krew. Przynajmniej ja mam takie skojarzenia. Właściwie to czemu nie jesz udka? A no i... - pierwszy raz wydała mi się zmieszana -  Nie chcę nic sugerować ani kwalifikować się na twoją listę podejrzanych, ale szczerze mówiąc trochę kręci mnie to, że zabójca był w mojej restauracji.'
Popatrzyłam na nią zszokowana, a ona szybko powróciła do dawnego, pewnego tonu.
'Mówiłam : nie chcę nic sugerować. Po prostu zawsze byłam trochę ,,psych girl'.  - zachichotała - Musisz już iść czy opowiedzieć ci jeszcze o Benny'm?'
         Spojrzałam na chłopaka za ladą, który zapisywał zamówienie kobiety i prawdopodobnie jej syna. Nie sądziłam, żeby żadne z nich było winne którejś z dwóch tragedii, które się wydarzyły, ale pomyślałam, że mogę przecież jeszcze trochę tu pobyć.
Skinęłam głową.
Stella nagle spoważniała, a może nawet posmutniała?
'Ben od ośmiu lat ma monochromatyzm. Dokładniej Achromatopsję. To taka odmiana ślepoty barw. Wiesz, coś w stylu daltonizmu, tylko że on kompletnie nie widzi kolorów. Ma też problemy z widzem przy normalnym świetle. To przez małą ilość czopków w siatkówce. Pamiętam, że kiedy miał dziewięć lat przybiegł z płaczem do salonu i krzyczał, że nie widzi i błagał, żeby mama coś zrobiła. Pod wieczór pojechaliśmy wszyscy do lekarza, a on dał nam skierowanie do szpitala, zrobili badania i wykryli mu monochromatyzm. Doktor powiedział, że jest spora szansa, że znów zacznie widzieć normalnie i wszyscy naprawdę mieliśmy nadzieję, ale po dwóch latach zrozumieliśmy, że nic z tego. To niby nic takiego, ale Ben'owi to zniszczyło całe dzieciństwo, ciągle płakał i mówił, że kiedyś całkiem straci wzrok. Nawet teraz ma wielki kompleks na tym punkcie i kiedy ktoś tylko powie... no nie wiem, ,,jakie bezchmurne i  b ł ę k i t n e  jest dziś niebo' wpada w melancholie.'
Poczułam współczucie. Wyobraziłam sobie jakie to koszmarne dla dziecka nagle przestać widzieć kolory i czasem nie widzieć nic. A potem zalała mnie fala wyrzutów sumienia, powiedziałam do niego, że szukam 'rudej koleżanki'.
'Ale... poprawiło mu się trochę?'
'Tak, już widzi całkiem wyraźnie, oczywiście przy trochę przyciemnionym świetle, między innymi dlatego są tu te wielkie zasłony, ale jak mówiłam barwy nie wróciły.'
'W porządku, nie wiem czy wypada iść w takim momencie... - podniosłam się z miejsca - Ale naprawdę muszę.'
'Okej, nie martw się, nie musisz nam współczuć. - odchrząknęła i trochę się rozjaśniła - Ach, możesz to tylko dać Benniemu?' - podała mi pęk kluczy.
Skinęłam głową i nachyliłam się nad stolikiem, żeby ją przytulić. Już dawno ją polubiłam, ale kiedy opowiadała o Ben'ie poczułam do niej ogromną sympatię. Wcale nie jest taka jak na pierwszy rzut oka i obecnie mam o niej naprawdę dobre zdanie.
         Ruszyłam w stronę lady, zostawiając w tyle Stellę i otworzyłam usta, żeby zawołać Ben'a, ale w tej samej chwili wszedł przez jakieś drzwi. Prawdopodobnie do kuchni albo na zaplecze. Zawahałam się, nie wiedziałam czy mogę, ale w końcu weszłam za nim.
'Hej, Ben, Stella prosiła, żeby dać ci te klucze.'
Tak, to było zaplecze.
Odwrócił się.
'Dzięki.'
Kątem oka rozejrzałam się po małym, kwadratowym pomieszczeniu w którym tkwiło tylko biurko, komputer i pojemnik z wodą.
'Co robisz?' - zapytałam wyglądając za jego plecy.
'Oglądam nagrania kamer z otwarcia. Stella prosiła, żebym je przejrzał, bo ktoś zwinął cały stojak serwetek. Bezsens. Czemu pytasz?'
'Bo... - zmrużyłam oczy - Wydaje mi się, że kiedyś widziałam kobietę z taką fryzurą. Możesz puścić dalej?'
Odsunął się, żebym lepiej widziała i wcisnął klawisz na klawiaturze.
Ekran ruszył. Kobieta na którą zwróciłam uwagę obróciła się i spojrzała prosto do kamery, miałam wrażenie, że patrzy w moje oczy.
'Clarie!'


/Diana

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz