Of diary Adele
Nelly nie było już od ponad dwóch godzin.
Najpierw mama grała ze mną w warcaby, później tata Neny puścił mi ,,Piąty element'', a jej mama przyniosła mi książkę ,,50 twarzy Grey'a''. Wszyscy chcieli mnie czymś zająć. Tylko mój tata poszedł do znajomego. I bardzo mu za to dziękuję, bo tak naprawdę nigdy nie mieliśmy dobrych relacji i zawsze, kiedy starał się spędzać ze mną czas przynosiło to fatalne skutki. Czasami myślę, że zaczął się mną interesować dopiero po tym jak porwała mnie Clarie, a i tak najmniej ze wszystkich.
Gdzie jest ta Nelly? Myślałam, że idzie tylko zobaczyć co to za miejsce. Ta restauracja nie jest daleko, jakieś dziesięć minut drogi. Nie da się tak długo jeść i... mogłabym wyliczać jeszcze długo!
Usłyszałam skrzypnięcie drzwi i stukot ciężkich butów. Tata wrócił. Ale chyba teraz do mnie nie przyjdzie?
'Och, dobrze, że jesteś! Matthew, słuchaj, wpadłyśmy z Dominicą na świetny pomysł i mam nadzieję, że go poprzesz...szperałyśmy trochę po internecie i...' - mama się zająknęła.
'O co chodzi Sarah?'
'Nie możemy wiecznie korzystać z gościnności państwa Bell...'
'Oczywiście nam to nie przeszkadza.' - przerwała mama Nelly.
'Taaak, ale nie. My możemy wrócić do mieszkania już za tydzień, ale co z Adele? Nie ma pewności, że byłaby bezpieczna, prawda? Wyobraź sobie tego samego dnia, 20 lipca, w Brighton jest organizowany obóz młodzieżowy. Wiesz do czego zmierzam. Adele by się ucieszyła.'
Nie, wcale nie! Z całych sił trzymałam kciuki, żeby tata się nie zgodził, znając go nie spodoba mu się ten pomysł.
'Tak... to rzeczywiście byłoby rozsądne.'
'Dziękuję!' - mama odetchnęła z ulgą i usłyszałam jak daje tacie całusa.
Odłożyłam na bok książkę i schowałam twarz w dłoniach. Jestem stracona. Nie posłuchają mnie, jestem przecież małą, głupią Adele której zdanie nigdy się nie liczy. Bo przecież od dwóch lat nie jestem sprawna umysłowo. Co z tego, że przez pół roku, dzień w dzień chodziłam do psychologa i siedzę zamknięta w domu?! Czym to się różni od tej głupiej piwnicy?! To właśnie w domu ktoś otruł mnie cyjanowodorem, a w tym pseudo bezpiecznym hoteliku podcięli linę w żyrandolu! Teraz chowają mnie u Nelly, a za tydzień mam jechać do Brighton, gdzie nie będzie nikogo bliskiego do opieki?! Czy oni wszyscy poszaleli?! Jak wrócę pewnie przeprowadzimy się na pustynię, żebym tylko była bezpieczna!
'MAMOOO!!!' - krzyknęłam wściekle i usiłowałam się podnieść, co nie było łatwe, zważywszy, że cały dzień leżę w łóżku i mam rozcięte trzy czwarte ciała.
'MAMOOO!!!' - powtórzyłam jeszcze bardziej nerwowo i złapałam się szafki, żeby się podciągnąć.
Udało mi się i wzięłam długi oddech, żeby znowu wrzasnąć. W tamtej chwili spojrzałam za okno.
'MAMO!!!' - wrzask zamienił się pisk. Drżącymi rękami odrzuciłam kołdrę i wyskoczyłam z łóżka uderzając bosymi stopami o panele. Rozcięte nogi wszczęły bunt i ból niemal zwalił mnie na ziemię. Zaczęłam płakać i nie przestając piszczeć z całej siły starałam się dobiec do drzwi.
'O co chodzi Sarah?'
'Nie możemy wiecznie korzystać z gościnności państwa Bell...'
'Oczywiście nam to nie przeszkadza.' - przerwała mama Nelly.
'Taaak, ale nie. My możemy wrócić do mieszkania już za tydzień, ale co z Adele? Nie ma pewności, że byłaby bezpieczna, prawda? Wyobraź sobie tego samego dnia, 20 lipca, w Brighton jest organizowany obóz młodzieżowy. Wiesz do czego zmierzam. Adele by się ucieszyła.'
Nie, wcale nie! Z całych sił trzymałam kciuki, żeby tata się nie zgodził, znając go nie spodoba mu się ten pomysł.
'Tak... to rzeczywiście byłoby rozsądne.'
'Dziękuję!' - mama odetchnęła z ulgą i usłyszałam jak daje tacie całusa.
Odłożyłam na bok książkę i schowałam twarz w dłoniach. Jestem stracona. Nie posłuchają mnie, jestem przecież małą, głupią Adele której zdanie nigdy się nie liczy. Bo przecież od dwóch lat nie jestem sprawna umysłowo. Co z tego, że przez pół roku, dzień w dzień chodziłam do psychologa i siedzę zamknięta w domu?! Czym to się różni od tej głupiej piwnicy?! To właśnie w domu ktoś otruł mnie cyjanowodorem, a w tym pseudo bezpiecznym hoteliku podcięli linę w żyrandolu! Teraz chowają mnie u Nelly, a za tydzień mam jechać do Brighton, gdzie nie będzie nikogo bliskiego do opieki?! Czy oni wszyscy poszaleli?! Jak wrócę pewnie przeprowadzimy się na pustynię, żebym tylko była bezpieczna!
'MAMOOO!!!' - krzyknęłam wściekle i usiłowałam się podnieść, co nie było łatwe, zważywszy, że cały dzień leżę w łóżku i mam rozcięte trzy czwarte ciała.
'MAMOOO!!!' - powtórzyłam jeszcze bardziej nerwowo i złapałam się szafki, żeby się podciągnąć.
Udało mi się i wzięłam długi oddech, żeby znowu wrzasnąć. W tamtej chwili spojrzałam za okno.
'MAMO!!!' - wrzask zamienił się pisk. Drżącymi rękami odrzuciłam kołdrę i wyskoczyłam z łóżka uderzając bosymi stopami o panele. Rozcięte nogi wszczęły bunt i ból niemal zwalił mnie na ziemię. Zaczęłam płakać i nie przestając piszczeć z całej siły starałam się dobiec do drzwi.
/Diana
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz