sobota, 18 kwietnia 2015

What happened? 2 #21

Of diary Nelly

          'Stella, chcesz, żeby Adele sama poszła do Clarie? Dobrze wiesz co się stało dwa lata temu. Ona nie może.'
'Wiesz dlaczego się kłócicie? Bo nie pozwalasz jej samej podejmować decyzji, które jej dotyczą.'
'Bzdura! Kłóci się tylko ona i to przez jej ego! A co do tego, że się rządzę, to dlatego, że Adele nie robi nic rozsądnego! Sama widziałaś!'
'No właśnie. Raz się sparzy i się nauczy!' - wykrzyknęła i wyrzuciła do góry ręce.
Sparzy się?
'Wiecie co? Jesteście nienormalne. To się źle skończy.' - odezwał się Ben.
'Przymknij się Benny! Wiem co mówię.'
'Nelly, naprawdę chcesz jej słuchać?' - puścił jej słowa mimo uszu i zwrócił się do mnie.
Wzruszyłam ramionami, ale od początku znałam odpowiedź.
NIE. Nie mam zamiaru pozwolić, żeby coś jej się stało.
'Świetnie.' - wstał i odszedł naburmuszony.
'Nie przejmuj się nim Nelly. Adele nic nie będzie.'
Rozchyliłam kąciki ust, żeby się do niej uśmiechnąć, ale w tym momencie zdałam sobie sprawę, że jeśli Adele wróci do domu beze mnie, to mama mnie ukatrupi.
          Zerwałam się na nogi, prawie potykając się o nogę krzesła.
'Muszę iść!' - szybko popędziłam do drzwi.
'Nelly, czekaj! Gdzie...!'
*
          'Adele!' - złapałam ją przed samymi drzwiami. 
Spojrzała na mnie, po chwili prychnęła i weszła do środka. Ja zaraz za nią. 
'Już jesteście?' - mama wychyliła głowę z kuchni.
Przytaknęłam i pobiegłam za Adele do pokoju. Prawie oberwałam drzwiami w nos, cofnęłam się i usłyszałam cichy chichot Adele.
'A ty jakbyś się czuła, gdybyś to ty musiała za mną biegać i wysłuchiwać codziennie tego samego żalenia się?' - zapytałam rzucając na łóżko torbę.
Nie uzyskałam odpowiedzi.
          Nie rozmawiałyśmy ze sobą do końca dnia, który był taki długi, a okazało się, że noc ma być jeszcze dłuższa.
Za dobrze znam Adele. Wiem, że kiedy jest zła i chce komuś coś udowodnić zrobi to przy najbliższej okazji, nawet jeśli nie będzie do końca pewna. A taką świetną okazją jest przecież noc. Wszyscy śpią, jest cicho, ciemno... idealne warunki, żeby odwiedzić dom psychopatki.
Jak już mówiłam, nie mam zamiaru pozwolić, żeby Adele stało się coś złego, nie ważne jak wielką jest zołzą i ile razy mnie obrazi. Jedynym sposobem, żeby zatrzymać ją w domu było czuwanie i nie spuszczenie jej z oczu.
          Do trzeciej siedziałam przy zapalonym świetle i beznamiętnie czytałam jakąś książkę, którą pierwszą miałam pod ręką. Nic z niej nie zapamiętałam. Oczy same mi się zamykały, mięśnie odmawiały posłuszeństwa, a głowa nie chciała trzymać się na karku i przechylała się na ramię. Wpół do czwartej zastanawiałam się czy w ogóle warto, jeśli Adele nie zrobi tego dziś, to jutro. Ile nocek mam zarwać, żeby odwlekać coś co i tak w końcu się wydarzy?
'Nelly?'
Jej głos sprawił, że oprzytomniałam.
'Co?'
'Możesz zgasić światło? Chcę spać.'
'Jasne...' - odłożyłam książkę i pstryknęłam wyłącznik, potem władowałam się do łóżka, a dotyk miękkiego, zimnego materaca, który się pode mną lekko zapadał i kojący zapach świeżej pościeli sprawił, że zakręciło mi się w głowie.
Leżałam z otwartymi oczami i z całej siły starałam się nie zasnąć. Nie mam pojęcia ile czasu minęło zanim się poddałam i pozwoliłam powiekom się zamknąć, za to jestem pewna, że od tamtej chwili, do momentu w którym usłyszałam jak skrzypi łóżko z którego podnosi się Adele minęła sekunda. Czułam jak się nade mną pochyla i upewnia się, że śpię. W końcu do moich uszu doszły następne dźwięki. Słyszałam jak otwiera się szafa, kilka minut później jak Adele zapina dżinsy, a potem płaszcz, na końcu jak zamykają się za nią drzwi sypialni. Odczekałam chwilę i niechętnie się podniosłam. Byłam zaspana i trochę zatęskniłam za czasami, kiedy dwa lata temu nie mogłam spać po nocach, teraz to by się przydało, bo wręcz padałam na twarz. Wygrzebałam się z łóżka i podeszłam do szafy. Stałam tak chwilę wpatrując się w nią i stwierdziłam, że nie ma czasu na ubranie się. Ostrożnie wyjrzałam przez okno i dostrzegłam przemykającą zwinnie między latarniami Adele, otuloną ciemnością i mgłą. Przy oknie było chłodno i miałam niemal nieodpartą chęć schowania się pod kołdrą, a co dopiero czeka mnie na zewnątrz? Może za dnia było nadzwyczaj ciepło, ale angielskie nocki potrafią uszczypnąć w nos. Narzuciłam płaszcz i wsunęłam na stopy trampki. Miałam nadzieję, że ten przeklęty mróz chociaż mnie pobudzi.

_________________________________________________________________________________
Dzisiaj wyjątkowo rozdział wcześniej. :) 
/Diana

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz