Of diary Nelly
Dochodziła dwudziesta. Wyjątkowo wracałam do domu przez Whitcomb. Szłam ulicą, blisko krawężnika przy którym zatrzymał się wtedy wóz policyjny. Na ławce przed blokiem siedziała starsza pani i plotła wianek z rosnących obok jej stóp stokrotek. Po chwili podbiegła do niej roześmiana dziewczynka w dwóch warkoczykach i podała jej mały bukiecik kwiatków. Później zaczęły mierzyć jej go na głowę. Tak dziwnie wyglądały na tle stłuczonej lampy nad drzwiami. Uniosłam wzrok i przyjrzałam się oknom na ostatnim piętrze. I nagle jedno z nich się zatrzęsło, ktoś je otworzył. Chwilę potem wychyliła się przez nie głowa tej kobiety. Miałam ochotę przetrzeć oczy. Oparła ręce na dachówkach i odpaliła papierosa. Miała rozczochrane włosy i podkrążone, zaczerwienione oczy, którymi patrzyła smętnie na toczącą się na dole miłą scenkę babci i wnuczki. Uśmiechnęła się krzywo. Musiała poczuć na sobie mój wzrok, bo nagle przekręciła głowę i spojrzała na mnie. Patrzyłyśmy sobie w oczy. Zaczęłam się zastanawiać czy mnie poznaje. Zgasiła papierosa o dachówkę. zostawiła go na parapecie i zamknęła okno. Wpatrywałam się jeszcze chwilę w to miejsce, a potem schowałam twarz w dłoniach i ze spuszczoną głową ruszyłam dalej.
*
'Rodzice Adele już wrócili do mieszkania?' - zapytałam, kiedy zauważyłam, że rzeczy pani Green zniknęły z dotychczasowego miejsca.
Mama skinęła głową.
'Właśnie wyszli. Nie widziałaś ich?'
'Nie. Wracałam inną drogą.'
'Przez Whitcomb?'
Odwróciłam wzrok.
Mama westchnęła, podniosła się i poszła do innego pokoju.
Oczy zaszły mi łzami. Dlaczego wszyscy traktują mnie z dystansem i nie chcą zrozumieć? Dlaczego popełniam tyle błędów? Chciałabym zrobić coś dobrze. Chciałabym, znów poczuć, że mimo, że jest źle to mam wsparcie bliskich. Teraz nie dość, że jest strasznie, to wszyscy się ode mnie odwracają i jestem całkiem sama.
Łzy ciekły mi po policzkach i spadały z podbródka rozpryskując się o podłogę. Już nie starałam się ich powstrzymać. Potrzebowałam tej chwili słabości, żeby wyrzucić z siebie wszystko co do tej pory dusiłam. Po tym wszystkim poczułam się silniejsza. Znów mam nadzieję i dam z siebie wszystko. Nic mnie już nie powstrzyma. Obiecałam to sobie.
Oczy zaszły mi łzami. Dlaczego wszyscy traktują mnie z dystansem i nie chcą zrozumieć? Dlaczego popełniam tyle błędów? Chciałabym zrobić coś dobrze. Chciałabym, znów poczuć, że mimo, że jest źle to mam wsparcie bliskich. Teraz nie dość, że jest strasznie, to wszyscy się ode mnie odwracają i jestem całkiem sama.
Łzy ciekły mi po policzkach i spadały z podbródka rozpryskując się o podłogę. Już nie starałam się ich powstrzymać. Potrzebowałam tej chwili słabości, żeby wyrzucić z siebie wszystko co do tej pory dusiłam. Po tym wszystkim poczułam się silniejsza. Znów mam nadzieję i dam z siebie wszystko. Nic mnie już nie powstrzyma. Obiecałam to sobie.
/Diana
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz