sobota, 20 września 2014

What happened? #17

Dziś jest ten dzień. Za godzinę mam spotkać się z Garett'em i zadać mu najważniejsze teraz pytania.
Przez pierwsze dwa dni oczekiwań byłam szczęśliwa, ale wczoraj zaczęłam mieć wątpliwości i zastanawiałam się co jeśli on jest podobny do Clarie.
. . .
Garett McWood mieszkał w wielkiej kamienicy w centrum miasta. Razem z tatą odszukaliśmy mieszkanie numer 7 na czwartym piętrze. Drzwi były zrobione z drewnianych desek, gałka była zardzewiała, a 7 krzywa. Zapukałam i delikatnie uchyliłam drzwi. Tata pomasował mnie po ramieniu i powiedział, że tu zaczeka. Weszłam do środka. 
Mieszkanie było małe. Na podłodze była wykładzina, ściany były białe, lekko szarawe, korytarz w którym stałam był wąski, po swojej lewej widziałam uchylone drzwi do łazienki, po prawej na oścież otwarte drzwi do kuchni, dalej inne zamknięte drzwi, a na przeciwko siebie miałam salon. Meble były brzydkiego, zielonkawego koloru, wyglądały odpychająco. Mały telewizor był włączony, właśnie leciały wiadomości. Zastanawiałam się czy puszczą coś o Clarie. Rozejrzałam się za Garett'em. Zapukałam do łazienki, nikt nie odpowiedział, zajrzałam - nic. Potem weszłam do kuchni, nikogo nie było. Dostałam się w głąb salonu i tam też go nie zastałam. Przeszukałam cały dom, oprócz... otworzyłam drzwi, które były umiejscowione obok kuchni. Garett siedział przy biurku i pisał coś na komputerze. Przyjrzałam mu się. Jego brązowe włosy były lekko zsiwiałe, na  nosie miał okulary z prostymi oprawkami, ubrany był w duży, wełniany sweter, czarne spodnie, a na nogach miał kapcie. Patrzył na mnie z ponurą miną. 
'Dzień dobry.', powiedział zimno.
Już miałam mu odpowiedzieć, gdy coś rzuciło mi się w oczy. Na stoliku nocnym przy łóżku stało w ramce zdjęcie młodej dziewczyny, miała około 14 lat. Uśmiechała się niewinnie i radośnie do aparatu, gniotła skrawek swojej różowej sukienki. Na ścianie wisiały jeszcze trzy jej zdjęcia. Przed szkołą z koleżankami, na basenie i na huśtawce. To znaczy, że on... on jednak jest pedofilem! Nie mogłam w to uwierzyć! Serce zaczęło mi bić jak oszalałe! Co miałam zrobić?!
'To moja córka'.
Zalałam się rumieńcem. Zauważył? A ja znów niesprawiedliwie go osądziłam.
'P-przepraszam.', wydukałam.
'Dlaczego chciałaś porozmawiać?'
'Mam do ciebie kilka pytań'.
'Jakie to pytania?'
'No więc... możesz mi powiedzieć skąd znasz Clarie?'
Garett spuścił wzrok i głośno wypuścił powietrze. Potem wziął w ręce inne zdjęcie swojej córki, którego wcześniej nie zauważyłam. 
'Moja córka Emily zawsze była uśmiechnięta i dużo mówiła. Któregoś dnia zauważyłem, że dziwnie się zachowuje. Nie chciała nic jeść, prawie nic nie mówiła, a jeśli już to szeptała, miała nieobecny wyraz oczu i była blada. Nie chciała ze mną o tym rozmawiać. Krzyczała na mnie i zamykała się w pokoju. Kiedyś przyjechałem do niej do szkoły i zobaczyłem ją z Clarie Maynard. Od razu wydała mi się podejrzana. Kiedy zapytałem o nią córkę udawała, że nie wie o co chodzi. Tego samego dnia obudziłem się w nocy i zauważyłem, że nie ma jej w pokoju. Na jej łóżku leżała kartka na której napisała, że ucieka do Lisy Daris. Policja jej szukała, ale bez skutku, tak samo jak Clarie. Wszyscy myśleli, że to Lisa Daris, a nikt taki nie istniał. Dwa lata temu zauważyłem ją na jarmarku, patrzyła na twoją koleżankę - Adele. Próbowałem ją ostrzec, ale wystraszyła się mnie. Jechałem za nią, nie chciałem by była następną ofiarą. Ale miała za dużo zaufania do Clarie, a ona to w końcu wykorzystała. To ona jest psychopatką, nie ja. A nie dawno zobaczyłem ciebie przy grobie Adele, Clarie opłaciła kogo trzeba i zakopali pustą trumnę, kłamiąc, że jest tam ciało Adele. Nikt nie chciał mnie słuchać. Zauważyłem, że Clarie obserwuje też ciebie. Postanowiłem ci pomóc, ale ty powiedziałaś policji, że jestem pedofilem i zabrali mnie do aresztu. Stamtąd nie mogłem ci pomóc. Po prostu nie chciałem byście skończyły jak moja córka.'
Jego stara twarz zalała się łzami. Poczułam do niego wielkie współczucie. Był takim dobrym człowiekiem, a los tak bardzo go ukarał. Patrzyłam jak jego ręce się załamują, a ramiona trzęsą. Widziałam zdjęcia jego zmarłej córki. Byłam bezradna i nic nie mogłam dla niego zrobić. 
Przytuliłam go mocno i wyszeptałam do ucha ; 'Dziękuję'.

/Diana

piątek, 19 września 2014

What happened? #16

Wieczorem usiadłam obok mamy na kanapie w salonie. Uśmiechnęła się i wróciła do poprzedniego zajęcia: oglądania swojego ulubionego programu o gotowaniu, 
Przez chwilę wpatrywałam się w telewizor i uważnie obserwowałam jak Loren Foster, prowadząca programu sieka szczypiorek. Potem błądziłam wzrokiem po suficie i wsłuchiwałam się w dźwięk wody z prysznica w łazience. 
'Chcesz mi coś powiedzieć?', spytała mama z podniesioną brwią. 
'Nie.'
Chciałam z nią pogadać o Garett'cie, ale nie bardzo wiedziałam jak zacząć. Przecież mama myśli, że to pedofil, który chciał mnie... A on jest niewinny i przeze mnie siedzi w więzieniu. Martwiłaby się gdybym o niego zapytała. Musiałabym jej wszystko tłumaczyć, a to jest ciężkie. Chociaż nie miałam wyjścia. Dźwięk cieknącej wody ustał.
'Mamo...', zaczęłam cicho, ale ona to usłyszała. Wyłączyła pilotem telewizor i popatrzyła mi w oczy.
'Mów co jest'.
Zmieszałam się. Jak mogłam tak długo myśleć i nic nie wymyślić! 
'Ja... jednak chcę z tobą pogadać'.
'Więc?'
'Co?'
'Mów!'
'To nie jest łatwe... daj mi chwilę'.
Mamę trochę te słowa zmartwiły, więc postanowiłam szybko mówić i mieć to za sobą.
'Pamiętasz jeszcze...? Wiem, że to dziwny temat, ale... To trochę niezręczne... Nic takiego się nie stało... Ja po prostu....', nienawidzę, kiedy nie umiem się wysłowić.
Tata owinięty ręcznikiem wszedł do salonu. 
'Ej, wiecie, że wypuścili dziś tego McWood'a?'
'A tak. Nelly, zapomnieliśmy ci powiedzieć'. 
No to fajnie. 
'Właśnie o nim chciałam z wami pogadać'.
'Naprawdę? Co z nim?', spytała mama,
'Noo... chciałabym z nim pogadać. To jakiś problem?'
Rodzice popatrzyli po sobie, co mnie bardzo zaniepokoiło. 
'Dlaczego chcesz z nim mówić?', zapytał tata. 
'Chciałabym się czegoś dowiedzieć'.
'Czego?'
'Na przykład... dlaczego próbował nas ostrzec? Skąd zna Clarie?..'
'To nie jest dobry pomysł.', ucięła mama.
'Ale mam prawo!', wstrzymałam oddech. 
Zapadła cisza. Tylko moje słowa dudniły mi w uszach. 
'Nelly...', wyszeptała czule mama.
'Mamo,  przecież on nie jest zły...'
'Ta cała historia jest zwariowana! Clarie też miała być dobra! I co?! Nigdy nic nie wiadomo!', mama wybuchła płaczem. 
Poczułam się okropnie. Dla niej ta sytuacja musiała być stresująca. Gdybym usiłowała ich dłużej przekonywać, tylko pogorszyłabym stan mamy, a nikt nie chce doprowadzać rodziców do płaczu.  Westchnęłam, wstałam i poszłam do swojego pokoju. 
Leżałam w łóżku i przypomniałam sobie, że nadal mam pamiętnik Adele. Wstałam  po niego. Usiadłam na ziemi i rozłożyłam go na kolanach. Chciałam poznać ostatnie zdanie. 

,,Chciałabym znów żyć normalnie.''

Uśmiechnęłam się. Jej życzenie się spełniło. Chociaż... jeszcze wszystko może się wydarzyć. Gdybym mogła porozmawiać z Garett'em! Jestem pewna, że wtedy wszystko byłoby jasne...
Drzwi się otworzyły i do pokoju wszedł tata. 
Ehh, będzie mówił o tym żebym uważała co mówię, bo mamie jest ciężko, martwi się o mnie i wszystko bierze do siebie. Tak myślałam, ale tak nie było. 
'Nelly, zdecydowaliśmy z mamą, że możesz się z nim spotkać, u niego w domu. Ale ja będę stał pod drzwiami, będziecie mieli piętnaście minut, potem wchodzę. Jasne?'
Pokiwałam głową. Wzruszyłam się tym, że rodzice mi ufają. 
'Pójdę do niego zadzwonić'.
'Dobrze! Emm... tato, przeproś go ode mnie'.
'Okej'.

Po kilku minutach tata wrócił i powiedział, że Garett chce się ze mną spotkać za trzy dni. 

/Diana

What happened? #15

Patrzyłam przed siebie przerażona. To co ona chciała zrobić było obleśne! Ale celowała w nas pistoletem i choćby dlatego nie miałyśmy wyboru. Widziałam jak mocniej ściska go w dłoni, a w jej oczach widać było złość, chciwość, pewność siebie i bezwzględność. Po policzkach pociekły mi łzy, I poczułam, że Adele delikatnie, ale zdecydowanie złapała mnie za rękę.
'Nie zrobimy tego.', powiedziała wręcz zuchwale.
Clarie zmarszczyła brwi i usłyszałyśmy strzał pistoletu.
Obie padłyśmy na ziemię. Serce mi waliło. Clarie mogła strzelić tylko w jedną z nas, mi nic nie było, więc... Szybko odwróciłam głowę w stronę Adele czując w oczach nowe łzy.
Ona też na mnie patrzyła, była tak samo zszokowana jak ja.
Machinalnie popatrzyłam na Clarie. Leżała na ziemi, tym razem martwa na dobre. Wokół niej płynęła stróżka krwi. Podniosłam głowę. W piwnicy było około dwunastu policjantów. Większość otaczało Clarie, dwoje zdejmowało beczkę z omdlałego sierżanta, jeden podszedł do nas i podał dłoń Adele by pomóc jej wstać. Powoli przyjęła pomoc i podniosła się, najwidoczniej tak samo zdziwiona jak ja. To wszystko stało się tak szybko. Do mnie też wyciągnął rękę, ale wstałam sama.
'Jesteście ranne?', zapytał.
'Nie-e', odpowiedziałam.
Adele pokręciła głową.
'Chodźcie ze mną, odwiozę was do domu,'
Boże! Jak to pięknie brzmiało! ,,Do domu''! Spojrzałam na Adele, była szczęśliwa, ale niepewna.
. . .

Stanęłam przed drzwiami domu Adele razem z nią i policjantem. Zadzwonił do drzwi. 
Adele schowała się za mną. Bardzo się zdziwiłam. 
Drzwi otworzyła pani Green. 
'Nelly?!', krzyknęła na mój widok. Zupełnie zapomniałam, że ja też zaginęłam. Ale tylko na dwa dni, Adele nie było w domu dwa lata i wszyscy byli pewni, że nie żyje.
'Pani Green, przyprowadziłem pani córkę. Znaleźliśmy ją. Ma kilka ran, ale jest zdrowa.'
Pani Green wpatrywała się w policjanta wielkimi, szklanymi oczami.
'Panie władzo, moja córka nie...'
Adele wysunęła się zza mnie i słabo uśmiechnęła do mamy. 
Zapadła cisza. Pani Green zastygła w bezruchu, słyszałam bicie jej serca! W końcu drgnęła, z oczu pociekły jej łzy. 
'Adele...dziecko!', obie padły sobie w ramiona. 
To był naprawdę piękny widok. 
. . .

Kiedy policjant odwiózł mnie do domu oboje rodzice byli wzruszeni i szczęśliwi. 
Po tym jak się wyściskaliśmy i porozmawialiśmy tata powiedział, że jutro zabierze mnie i okazuje się żywą Adele na lody, a potem będziemy mogły zrobić sobie nocowanie. 
Wszystko było wspaniale, w ogóle nie czułam traumy po tym co przeszłam i Adele, która miała gorzej też zdawała się o tym zupełnie zapomnieć. Okazuje się, że po takim koszmarze da się żyć! Ale martwiła mnie jeszcze jedna sprawa i obiecałam sobie, że ją załatwię... Garett jest niewinny i nie powinien siedzieć w więzieniu! Kiedy tylko przekonam sędzię będę musiała z nim porozmawiać. No bo nadal nie wiem kim jest, dlaczego chciał nas ostrzec i co ma wspólnego z Clarie...

/Diana

wtorek, 16 września 2014

What happened? #14

Widziałam ciało Clarie zwinięte na brudnej ziemi, z jej barku strumieniami wylewała się krew. Miała straszny wyraz twarzy i już wyglądała na martwą. Kilka robaków z beczki przypałętało się i z wielką radością pełzały po jej ranie i chlupały się we krwi. Spojrzałam na Adele, miała poważny wyraz twarzy, była trochę blada, ale w jej oczach nie było śladu łez. Nie przejmowała się tym co zrobiła? Była gwałcona i bita przez Clarie ponad rok, była głodzona i odcięta od świata, od słońca, od rodziny. Ale to przecież zwykła siedemnastolatka! To nie był jej wybór, Chciała chodzić do liceum, potem na studia, praca, chciała założyć rodzinę, chciała być szczęśliwa. Tym czasem popełniła morderstwo z zimną krwią. Popatrzyła na mnie, rozchyliła cienkie wargi i powiedziała:
'Ona zasłużyła'.
To prawda, ale... I zdałam sobie sprawę, że Adele zrobiła to po części dla mnie. Gdyby nie to, że wbiła jej nóż w bark, Clarie by mnie udusiła. Ale wciąż ciężko było uwierzyć, że ta wrażliwa, niewinna Adele...!
'Uciekajmy', powiedziała.
'Ale...', nie chciałam tak zostawić tej kobiety. Obie na nią popatrzyłyśmy, ona też na nas patrzyła. Niczym krokodyl udający, że śpi, który ma zamiar zaatakować znienacka. Jej zielone oczy były wielkie, przepełnione nienawiścią i szaleństwem. Ale nic nie mogła nam zrobić.
'Sprowadzimy pomoc.', zarządziła Adele i podeszła do drzwi. Złapała za klamkę, ale ja wciąż stałam i patrzyłam na Clarie. Na jej śmierć.
'Pośpiesz się', upomniała się. Tak, trzeba komuś powiedzieć, zadzwonić na karetkę. Jeszcze da się ją uratować. Ale zauważyłam, że Adele nie chodziło tylko o to. Wierciła się i wzdychała do drzwi, które więziły ją tyle czasu. Wreszcie były otwarte i nikt nie mógł jej przeszkodzić, żeby przez nie uciekła. Nie mogła się tego doczekać. Jeszcze raz uraczyłam spojrzeniem Clarie. Ona już na mnie nie patrzyła. Jej oczy były zamknięte. Umarła...? Skądże! Wydała z siebie przeszywający krzyk, otworzyła oczy i wyrwała z barku nóż. Patrzyłam na nią wstrząśnięta. Przerzuciła się na plecy, przymknęła oczy i oddychała szybko i wściekle. Nie do wiary jak silna jest ta kobieta!
'Nena rusz się!'. Tym razem posłuchałam. Zaczęłam biec w jej kierunku. Widząc to szarpnęła za klamkę z chciwym zachwytem. Ukazały się nam schody, niezbyt długie. Przebiegłyśmy je szybko. Adele w mgnieniu oka znalazła się przy drzwiach wyjściowych. Ja zatrzymałam się i spojrzałam w dół do piwnicy, Clarie podniosła się i wolno, kulejąc szła w stronę drzwi. Wzdrygnęłam się. Zebrałam w sobie całą odwagę i zbiegłam na dół. Była już przy drzwiach, wyciągnęła ręce w moją stronę! Zaczęłam drżeć. Ale w ostatniej chwili zatrzasnęłam jej drzwi przed nosem i przekręciłam kluczyk. Odwróciłam się i jak błyskawica znalazłam się obok Adele. Stała niepewnie przy otwartych drzwiach, jakby zastanawiała się czy wyjść. Uśmiechnęłam się do niej, ale nawet nie patrzyła. Zrobiła mały kroczek, wzięła głęboki wdech i pobiegła przed siebie. Stanęła na trawniku, rozłożyła ręce i dała wiatru targać włosy, Powoli do niej dołączyłam. Odwróciła głowę w moją stronę. Oczy jej błyszczały, na policzkach pojawiły się rumieńce, a na twarzy malował się szczery uśmiech. Zaśmiała się do mnie. Zrobiłam to samo. Po chwili obie wybuchłyśmy śmiechem. Byłyśmy takie beztroskie jak zwykłe nastolatki z głupawką. W jednej chwili zapomniałyśmy o całej powadze sytuacji, o gwałtach, więzach, morderstwach, ludziach i o całym świecie. Upadłyśmy na trawę mokrą od rosy i złapałyśmy się za brzuchy, które bolały od śmiechu.
. . .
Szłyśmy ulicami Londynu niby spanikowane, ale spokojne. Żadna z nas nie miała telefonu, więc trzeba było komuś powiedzieć. Ale komu i jak? Ja miałam w tej sprawie pewne doświadczenie, ale wtedy wystarczył jeden krzyk. W tej sytuacji było to wykluczone. Poszukałam wzrokiem Adele, kiedy spostrzegłam, że nie ma jej obok. Zaczepiła jakiegoś starszego mężczyznę. Byłam za daleko żeby usłyszeć co mówi, ale szybko zamykała i otwierała buzię, na jej twarzy widać było różne emocje. Natomiast mężczyzna był zdziwiony i lekko przestraszony. Wyciągnął telefon i wybrał jakiś numer. Adele popatrzyła na mnie i machnęła ręką żebym podeszła. Zbliżyłam się do nich. W tej chwili mężczyzna schował telefon do kieszeni. Rozmowa była krótka.
'Policja zaraz tu będzie. Zaczekam z wami, dobrze?'
Kiwnęłyśmy. 
Po kilkunastu minutach podjechał radiowóz. Mężczyzna podniósł rękę do góry i lekko pomachał do kierowcy. On zaparkował auto i podszedł do nas. Był dosyć młody i nie wyglądał na doświadczonego. Kazał mężczyźnie wyjaśnić dokładnie o co chodzi. On posłał spojrzenie Adele. Zaczęła mówić. Policjant patrzył na nią wielkimi oczyma. 
'Wiecie, że daremne wezwanie policji jest karane? Kiepski żart. Jak macie na nazwisko?' 
Adele nie wiedziała co robić. Mężczyzna, który zadzwonił po młodego policjanta posłał nam burzliwe spojrzenie i z wolna się wycofał, a potem uciekł. Policjant go nie gonił. 
'No?' ponaglił i wyjął notesik. 
W tym momencie przyszło mi coś na myśl, Odchyliłam głowę do tyłu i wyeksponowałam szyję, następnie pokazałam palcem na ślad cięcia. Policjant zmieszany patrzył na tę ranę i opuścił rękę z notesem. Adele puknęła go w plecy. Odwrócił się. Ona podwinęła nogawki i ukazała siniaki, ślady oparzeń i stłuczenia. Otworzyłam szeroko oczy. Policjant upuścił notes i wydał z siebie 'tssss'. Błagam, kto dał mu licencje?! 
'Wierzę wam. Gdzie jest ta... kobieta?'.
'Jest u siebie w domu. My... zamknęłyśmy ją w piwnicy. Zaprowadzimy pana.', wydukała Adele.
Ja podniosłam notes i podałam go wystraszonemu strażnikowi prawa.
'Ona nazywa się Clarie Maynard'.
'Wsiadajcie do auta. Wezwę posiłki.'
'Byle szybko, ona jest ciężko ranna.', wyjąkała Adele z poczuciem winy, Nie wspomniała nic o tym, że wbiła Clarie nóż w bark. 
'Wiem co mam robić złotko.', powiedział podirytowany. 
Prychnęłam i zatrzasnęłam drzwiczki auta. 
Po chwili policjant do nas dołączył, sięgnął dokądś i wyjął pistolet. 
'Kierujcie mnie'.
. . .
Dom Clarie wyglądał złowrogo. Miałam złe przeczucia. Jeśli ten policjant jest tak nieudolny jak wygląda to Clarie z nożem wbitym w środek głowy zabije go jednym ciosem w nos. 
Weszliśmy do środka. Było cicho i pusto. Zeszliśmy szeregiem po schodach. Sierżant pajac pierwszy, za nim ja, a na końcu Adele, która zatrzymała się na czwartym stopniu. Nie chciała wracać do miejsca w którym była więziona po tak krótkim czasie. 
Policjant przekręcił kluczyk, kopnął drzwi (które ledwo co się otworzyły, więc odchylił je ręką) i wparował do środka z wyciągniętym pistoletem. Stałam w progu i wychylałam się do środka. Clarie nigdzie nie było. Naprawdę. Policjant dostrzegł świeże ślady krwi. Rozejrzał się, przeszukał piwnicę i nic. Nie ufałam mu, więc weszłam do środka i razem szukaliśmy, Adele wciąż tkwiła na schodach i nawet nie patrzyła w naszym kierunku. 
Nagle beczka przewróciła się, z jej wnętrza wyczołgała się Clarie. No przecież, beczka! Odskoczyłam za policjanta i trzymałam za niego kciuki. Wycelował w nią pistoletem i kazał się nie ruszać. Zmierzyła go wzrokiem, uśmiechnęła kpiąco i odwróciła. Popatrzyła na Adele, pomasowała bark i zacisnęła zęby. Powoli zaczęła do niej iść. Adele cofnęła się jeszcze jeden stopień i patrzyła na Clarie z przerażeniem. Ja szarpnęłam tego idiotę. Wykonał strzał w jej stopy... i nie  trafił. Jednak to odwróciło jej uwagę od Adele i zbliżyła się do policjanta. Zagroził, że strzeli jeszcze raz. Popatrzyła na niego gniewnie, zamachnęła się i... zemdlał. Ten głupiec zemdlał! Poczułam narastający strach. Gdzie są te posiłki?! 
'Nelly, kochanie...', syknęła Clarie i oblizała wargi. Adele zbiegła do piwnicy z taką pewnością, jakby mogła pomóc. Clarie błyskawicznie zabrała pistolet omdlałemu policjantowi i celowała raz w nią, raz we mnie. 
'Ustawcie się pod ścianą!', warknęła. 
Zrobiłyśmy to. 
Zatrzasnęła drzwi. Pchnęła beczkę na policjanta i wydała nam okropny rozkaz.
'Rozbierać się!'.
_____________________________________________________________________

Przepraszam, że tak długo nie pisałam. :)

/Diana

środa, 10 września 2014

What happened? #13

Miałam ochotę zwymiotować. Po co ona to tam trzyma?! Ale przełamałam się. Podbiegłam do Adele i Clarie. Clarie upuściła Adele na ziemię, opadła tak delikatnie jak piórko. Była taka mała i słaba. Zacisnęłam zęby i z całej siły uderzyłam Clarie w twarz. To kiedy Garett zaciągał mnie w krzaki było straszne?! Ciekawe jakbym zareagowała, gdybym wiedziała, że spotka mnie coś takiego!
Clarie i Adele popatrzyły na mnie zdziwione, ale wkrótce spojrzenia obu się zmieniły. Clarie była wściekła, a Adele wystraszona. Clarie machnęła nogą w powietrzu, ale nawet mnie nie dotknęła. Czy ja naprawdę miałam zamiar pobić się z dorosłą, silniejszą, a przede wszystkim szaloną kobietą?
Nie myślałam o tym. Clarie nie czekała długo, aby zadać kolejny cios. Pięścią wycelowała w podbródek, ale odkryłam jej zamiary i przykucnęłam, w rezultacie dostałam w nos. Jeszcze raz popatrzyłam na przerażoną Adele i uznałam, że muszę ją stąd wyciągnąć. Szarpnęłam Clarie za włosy i popchnęłam na ścianę. Uderzyła o nią z hukiem. Adele podskoczyła na podłodze. Pomogłam jej z niej wstać i już miałam pociągnąć ją za sobą ku drzwiom, ale Clarie od tyłu przyłożyła mi nóż do gardła. Adele odskoczyła, zakryła ręką usta, a jej oczy zrobiły się szklane. Mi stanęło serce, puls przyśpieszył, a myśli zaczęły krzyczeć, że nie jestem gotowa na śmierć.
Adele padła na kolana, złożyła ręce w błagalnym geście i jąkając się prosiła Clarie by tego nie robiła. Kobieta roześmiała się i przejechała mi ostrzem po gardle, nie zbyt mocno i głęboko, ale strasznie bolało. Koniec? Adele z lekka odetchnęła, ja też. Ale to nie był koniec. Clarie odrzuciła nóż pod nogi Adele i rzuciła się na mnie niczym dzikie zwierze. Mocno zacisnęła ręce na moim gardle, próbowałam kaszleć, poczułam ból i chłód jej dłoni, zakręciło mi się w głowie i zaczęłam się dusić. To był koniec? Nie! Wtedy stało się to czego się w tamtej chwili w ogóle nie spodziewałam! Adele podniosła nóż i mocno wbiła go Clarie w bark. Kobieta rozluźniła uścisk rąk, znieruchomiała i upadła zwijając się z bólu. Ja próbowałam złapać oddech. Co się właściwie stało?!

/Diana

poniedziałek, 8 września 2014

What happened? #12

Myślałam, że śnię. Naprawdę nie mogłam uwierzyć, że to ona, ale złapała mnie za rękę, potem przyciągnęła do siebie i delikatnie przytuliła po chwili robiąc to z większą pewnością.
'Wszystko będzie dobrze...', usłyszałam jej głos! Jej delikatny, skrzywdzony głosik, który był tak słodki jak miód i za którym tak tęskniłam.
Odwzajemniłam uścisk, a z oczu popłynęły mi łzy. Po chwili zamarłam. Przecież Adele nie żyje! Jak to możliwe, że właśnie trzymam ją w ramionach?! Przejechałam dłonią po jej plecach, żeby się upewnić, a potem odskoczyłam od niej jak oparzona. Spojrzała na mnie zdezorientowana.
'Adele?'
'Tak?'
'Myślałam, że... że ty...', nie wiedziałam jak mam to ująć.
Zadrżała jej warga i spuściła podbródek.
Przyjrzałam się dokładnie jej twarzy. Czy się zmieniła? Kiedyś była wiecznie zarumieniona i uśmiechnięta, miała najbardziej różowe usta jakie widziałam, jej ciemne blond loki do ramion błyszczały jaśniej niż słońce, była szczupła, średniego wzrostu, w brązowych oczach świeciły jej miliony ogników. A teraz... wydawała się mała, była dziwnie chuda, blada, włosy były dłuższe, rozczochrane i bez połysku, jej oczy zgasły, usta z trudem odróżniałam od koloru skóry, nie miała rumieńców, za to wory pod oczami. Najgorsze było to, że mimo iż stała przede mną zdawało się, że jest martwa.
'Gdzie jesteśmy?', zapytałam ostrożnie.
Popatrzyła na mnie z takim przerażeniem, że sama prawie dostałam zawału. Rozejrzała się dookoła, a ja poszłam w jej ślady. Pomieszczenie było dosyć małe, panował w nim półmrok, nie było okien, jedne drzwi z solidnymi zawiasami, podłoga była z czarnego kamienia, wyłożona była na niej słomiana wycieraczka, dopiero po chwili dostrzegłam stojącą w rogu wielką beczkę.
Skierowałam wzrok z powrotem na Adele.
'W piwnicy.', wydusiła.
'W piwnicy?!'.
'Przeczytałaś mój pamiętnik, Nelly?'.
Spojrzałam na nią z troską.
'Tak'
'Więc nie musisz więcej pytać'.
'Ale... nie cały. Czy jesteśmy w piwnicy Clarie Maynard?'
Adele wybuchła płaczem. Ale musiałam zapytać.
'Adele, nie płacz. Powiedz...'
'Tak... A ja jej tak bardzo ufałam!', jej głos zdawał się niknąć. Bałam się na nią spojrzeć. Skupiłam wzrok na beczce i zaczęłam myśleć. Przeze mnie Garett jest w więzieniu, rodzice już na pewno zauważyli, że zniknęłam z domu, Adele żyje, ledwo... jesteśmy w piwnicy Clarie Maynard, zboczonej psychopatki, jesteśmy skazane na długą, bolesną śmierć.
Załkałam i odruchowo szybik krokiem ruszyłam w stronę beczki. Nie wiem czemu.
'Nie otwieraj jej!', usłyszałam za plecami słaby głos Adele.
Posłuchałam jej.
'Co tam jest?'.
'Ciii...'. Uciszyłam się i usłyszałam coraz głośniejszy tupot.
Clarie do nas schodziła. Serce zaczęło mi łomotać.
'Udawaj, że śpisz.', poleciła Adele i bezszelestnie skuliła się na wycieraczce. Przyglądałam się jej z otwartą buzią, teraz zupełnie wyglądała na martwą. Kiedy usłyszałam dźwięk przekręcanego klucza rzuciłam się na ziemię. Zacisnęłam powieki i wsłuchiwałam się w skrzypnięcie klamki, tupot obcasów i... nie wytrzymałam. Uchyliłam delikatnie oczy. Zobaczyłam jej nogi. Podeszła do Adele i.. złapała ją za koszulę, szarpnięciem uniosła do góry i potrząsnęła.
'Wstawaj idiotko!' ryknęła. Usłyszałam zdławiony krzyk Adele i nie wytrzymałam. Prawie dwa lata żyłam w przekonaniu, że moja przyjaciółka nie żyje i dręczyło mnie to, że nic nie zrobiłam kiedy mogłam. A teraz moim obowiązkiem jest jej pomóc. Zerwałam się na nogi i jeszcze raz przeleciałam wzrokiem po pomieszczeniu. Szukałam czegoś ciężkiego, jeśli chodź na chwilę obezwładniłabym Clarie mogłybyśmy szybko wybiec i poszukać pomocy. Jedyną rzeczą która wydała mi się odpowiednia  była pokrywka od beczki. Chwyciłam ją i podniosłam. Wtedy beczka zachwiała się i runęła na ziemię. Z jej wnętrza, wprost na moje nogi upadły szare kości i setki obślizgłych robaków.

/Diana

sobota, 6 września 2014

What happened? #11

Popatrzyłam na nią zdziwiona. Miała wściekły wyraz twarzy, można by powiedzieć, że przypomina Eleanor Calder. To była Lisa Daris... Clarie Maynard! To znaczy, że Garett nie kłamał! Spojrzałam jej w oczy. Były zielone, rozszerzyły się, a ich właścicielka prychnęła nosem niczym byk i ponownie uderzyła mnie w nos. Zaczął krwawić. Nie wiedziałam co powiedzieć, bałam się jej kolejnego ciosu. Chciałam uciekać, ale nogi odmawiały mi posłuszeństwa.
'Wyjdź...' - powiedziałam głucho.
Clarie roześmiała się głośno i chwyciła nóż który leżał na desce do krojenia razem z plasterkami pomidora. Wtedy zamarłam. Powoli zaczęłam się cofać. Ona wydała z siebie przerażający dźwięk i rzuciła się na mnie. Leżała na mnie, ciągnęła mnie za włosy i przecinała nożem moją twarz. Nic nie mogłam z tym zrobić. Rozpłakałam się i dałam się jej krzywdzić. Ale najbardziej zszokowało mnie kiedy zaczęła rozpinać moją bluzkę. Oczy rozszerzyły mi się ze strachu i zdziwienia. Zebrałam w sobie całą siłę i odepchnęłam ją.Błyskawicznie wstałam i wybiegłam z domu. Na chwilę przystanęłam i popatrzyłam w stronę drzwi, ale Clarie z nich nie wychodziła. Poczułam, że kręci mi się w głowie, ale nie chciałam wtedy mdleć. Pobiegłam dalej do miasta gdzie byłam bezpieczna. Ludzie dziwnie na mnie patrzyli, pewnie przez  krew cieknącą mi z twarzy. Nie miałam przy sobie telefonu i nie wiedziałam co robić. Cała się trzęsłam i byłam zdenerwowana. Usiadłam na ławce obok piekarni i zastanawiałam się co mam z sobą zrobić. Potem chodziłam w kółko i przez przypadek dotarłam przed dom. Minęło przynajmniej półtora godziny, więc nie możliwe by ona dalej tam na mnie czekała. Weszłam powoli do środka, rozejrzałam się i zamknęłam drzwi na klucz. Miałam wrażenie, że to wszystko tylko mi się zdawało. W tym momencie coś zaskrzypiało u mnie w pokoju. Zaczęłam się pocić, chwyciłam miotłę i ostrożnie otworzyłam drzwi. Przeszukałam chyba cały pokój i w końcu odetchnęłam z ulgą. Ale tylko na chwilę. Wzięłam głęboki oddech i zajrzałam pod łóżko. Koszmar na jawie, zobaczyłam jej okropny, kpiący uśmiech. W mgnieniu oka wygrzebała się spod łóżka i uderzyła mnie w głowę bardzo mocno. Zrobiło się ciemno...

Kiedy otworzyłam oczy zobaczyłam jakąś sylwetkę w półmroku. Podeszła bliżej mnie i uśmiechnęła się słabo. Wytężyłam wzrok i zobaczyłam bladą, chudą twarz Adele.

/Diana

środa, 3 września 2014

What happened? #10

Otworzyłam oczy i chciałam krzyczeć, ale moje płuca jakby były zapchane i nie mogłam nawet oddychać. Zaczęłam gwałtownie kaszleć i błądzić wzrokiem po ścianach. Wciąż było ciemno, a cienie moich mebli były przerażające. To był tylko sen? To było takie realistyczne. Zaczęłam wsłuchiwać się w szybkie bicie mojego serca, które uderzało o moją klatkę z taką siłą, że miałam wrażenie, że ją zaraz przebije. Tylko sen... zwykły koszmar. Nikogo nie ma pod łóżkiem. Ale to chore. Pomogłoby gdybym pod nie zajrzała i upewniła się, że to tylko sen? Pewnie, ale za bardzo się bałam. Nagle zaczęłam płakać. Nie wiem czemu, może ze strachu. Potem zamknęłam oczy i zobaczyłam twarz Lisy z szyderczym uśmiechem. Szybko je otworzyłam i wydałam z siebie krzyk, bardzo głośny. Wydaje mi się, że był wręcz przeszywający. Błyskawicznie do mojego pokoju wbiegli przerażeni rodzice. O nie, będą kłopoty. Mama zapaliła światło. Tata zapytał co się stało. Powiedziałam, że miałam potworny koszmar. Mama usiadła obok mnie i zapytała co mi się śniło. Chwilę się zastanowiłam i powiedziałam, że ktoś był pod moim łóżkiem. Mama pochyliła głowę i spojrzała pod nie. Potem gestem zachęciła mnie bym poszła w jej ślady. Nieco nie pewnie zajrzałam pod łóżko i nie zobaczyłam nic prócz kurzu. Mama dała mi buziaka w czoło i podniosła się z łóżka. Tata wyglądał na podirytowanego.
'Chcesz spać z nami Nelly?' głos mamy zaszokował i mnie i tatę.
'Nie przesadzaj! Nelly jest prawe dorosła!' tata protestował.
'Ale ona tyle dziś przeżyła! Z nami będzie czuła się pewniej.'
Tata westchnął i powiedział żebyśmy spały sobie razem, a on położy się u mnie. I tą noc spędziłam z mamą. Rzeczywiście mój strach znacznie zmalał.
Cały następny dzień przeleżałam i oglądałam telewizję. Mama i tata pracowali, więc zostałam sama w domu. Było jasno i dobrze. Niczego się nie bałam. Akurat oglądałam ,,Glee'', gdy ktoś zaczął walić w moje drzwi. Podniosłam się i powoli podeszłam do judasza. Co jeśli to Garett albo jakiś jego znajomy z jakiejś mafii...? Wzdrygnęłam się. Przez dziurkę zobaczyłam, że to jakaś brunetka. Otworzyłam drzwi... kobieta mocno uderzyła mnie w twarz.
________________________________________
Pamiętacie jak obiecałam, że po tygodniu nauki skończę? Niee. xd

/Diana

poniedziałek, 1 września 2014

What happened? #9

'Co robisz?', mama weszła do mojego pokoju.
'Tata kazał mi skończyć pamiętnik.'
'Ale to jeszcze ponad połowa', mama potrząsnęła zeszytem.
'Wiem.'
'Nie dziś kochanie. Połóż się już, dobrze?'
Na to liczyłam. Byłam bardzo zmęczona i te kilkadziesiąt stron by mnie dobiło. Szybko założyłam piżamę i wskoczyłam pod kołdrę. Mama wyszła i zgasiła światło. Poczułam, że mi zimno. Okno było zamknięte, więc zmusiłam się i wstałam by poszukać koca. Mimo, że wciąż było mi zimno postarałam się to zignorować i zasnęłam. Nie zapamiętałam co mi się śniło, ale wiem, że było to coś bardzo dziwnego. Obudziłam się z tym uczuciem niespokojnego snu. Potem nie mogłam zasnąć. Myślałam, że zwariuję. Wierciłam się i wsłuchiwałam w ciszę.
W końcu wstałam i poszłam do kuchni napić się mleka. Ciemność zaczęła mnie przerażać. Chciałam tylko, żeby już był dzień. Stało się to czego najbardziej się tego dnia obawiałam - znów zaczęłam myśleć o Adele i tym zboczeńcu. Wyobrażałam sobie jak TO wyglądało i czy ze mną chciał zrobić to samo. Pomyślałam, że na pewno będę mieć koszmary. Świetnie.
Wróciłam do pokoju i usiadłam na łóżku. Usłyszałam skrzyp dochodzący gdzieś z bliska. To dziecinne, ale bardzo się wystraszyłam. Nastawiłam uszy i czekałam na następny dźwięk. Byłam spięta i serce mi waliło. To chore, chyba mniej się bałam, kiedy Garett chciał mnie zgwałcić w sosnowej ścieżce. I znowu o tym pomyślałam! Myśl o czymś przyjemnym...
I skrzyp! Już wiedziałam z kąt dochodzi. Z dołu. Podłoga skrzypi. W porządku. Położyłam się i starałam myśleć o czymś miłym. Tak radziła mi mama, kiedy byłam mała i nie mogłam zasnąć. Wtedy myślałam o księżniczkach. A teraz nie wiem co jest dla mnie miłe. W końcu zaczęłam myśleć o James'ie Kendallu. Chłopaku, który mnie zauroczył i przez którego wtedy ignorowałam Adele. Zacisnęłam powieki. Wszystko sprowadza mnie na nią. Tak bardzo tęsknię.
James był wysokim blondynem, jednym z najprzystojniejszych chłopaków w szkole. Wiele dziewczyn się w nim podkochiwało. Miał bogatych rodziców, jeździł na motorze i słodko się uśmiechał. Kiedy pierwszy raz powiedział mi 'cześć' miałam wrażenie, że zemdleje. Później zaczęliśmy rozmawiać. A kiedy powiedział mi, że mu się podobam myślałam już tylko o nim. Nie o nauce, nie o rysowaniu, które było moją pasją i nie o Adele. Spędzałam każdą wolną chwilę właśnie z nim. Chociaż nigdy nie byliśmy parą. Tydzień po śmierci Adele zobaczyłam go z Veronicą Torrow. Piękną przewodniczącą samorządu. Podczas wyborów głosowali na nią sami faceci. Dziewczyny jej nienawidziły. Jednak w gimnazjum przeważa płeć męska i wygrał biust Veroniki.
Kiedy zobaczyłam ją z James'em myślałam, że pęknie mi serce. Uśmiechał się do niej identycznie jak do mnie. Przestałam czuć się wyjątkowo i wierzyć, że okaże mi wsparcie. Więcej z nim nie rozmawiałam.
Łzy pociekły mi po policzkach. Poczułam, że zaraz zasnę, ale wtedy coś potrząsnęło bardzo mocno łóżkiem i wyrwało mnie z otchłani snu. Pochyliłam się i pod nie zajrzałam.
Zobaczyłam leżącą pod nim Lisę Daris...
________________________________________________

Eh, jutro lekcje. Powodzenia!


/Diana