sobota, 6 września 2014

What happened? #11

Popatrzyłam na nią zdziwiona. Miała wściekły wyraz twarzy, można by powiedzieć, że przypomina Eleanor Calder. To była Lisa Daris... Clarie Maynard! To znaczy, że Garett nie kłamał! Spojrzałam jej w oczy. Były zielone, rozszerzyły się, a ich właścicielka prychnęła nosem niczym byk i ponownie uderzyła mnie w nos. Zaczął krwawić. Nie wiedziałam co powiedzieć, bałam się jej kolejnego ciosu. Chciałam uciekać, ale nogi odmawiały mi posłuszeństwa.
'Wyjdź...' - powiedziałam głucho.
Clarie roześmiała się głośno i chwyciła nóż który leżał na desce do krojenia razem z plasterkami pomidora. Wtedy zamarłam. Powoli zaczęłam się cofać. Ona wydała z siebie przerażający dźwięk i rzuciła się na mnie. Leżała na mnie, ciągnęła mnie za włosy i przecinała nożem moją twarz. Nic nie mogłam z tym zrobić. Rozpłakałam się i dałam się jej krzywdzić. Ale najbardziej zszokowało mnie kiedy zaczęła rozpinać moją bluzkę. Oczy rozszerzyły mi się ze strachu i zdziwienia. Zebrałam w sobie całą siłę i odepchnęłam ją.Błyskawicznie wstałam i wybiegłam z domu. Na chwilę przystanęłam i popatrzyłam w stronę drzwi, ale Clarie z nich nie wychodziła. Poczułam, że kręci mi się w głowie, ale nie chciałam wtedy mdleć. Pobiegłam dalej do miasta gdzie byłam bezpieczna. Ludzie dziwnie na mnie patrzyli, pewnie przez  krew cieknącą mi z twarzy. Nie miałam przy sobie telefonu i nie wiedziałam co robić. Cała się trzęsłam i byłam zdenerwowana. Usiadłam na ławce obok piekarni i zastanawiałam się co mam z sobą zrobić. Potem chodziłam w kółko i przez przypadek dotarłam przed dom. Minęło przynajmniej półtora godziny, więc nie możliwe by ona dalej tam na mnie czekała. Weszłam powoli do środka, rozejrzałam się i zamknęłam drzwi na klucz. Miałam wrażenie, że to wszystko tylko mi się zdawało. W tym momencie coś zaskrzypiało u mnie w pokoju. Zaczęłam się pocić, chwyciłam miotłę i ostrożnie otworzyłam drzwi. Przeszukałam chyba cały pokój i w końcu odetchnęłam z ulgą. Ale tylko na chwilę. Wzięłam głęboki oddech i zajrzałam pod łóżko. Koszmar na jawie, zobaczyłam jej okropny, kpiący uśmiech. W mgnieniu oka wygrzebała się spod łóżka i uderzyła mnie w głowę bardzo mocno. Zrobiło się ciemno...

Kiedy otworzyłam oczy zobaczyłam jakąś sylwetkę w półmroku. Podeszła bliżej mnie i uśmiechnęła się słabo. Wytężyłam wzrok i zobaczyłam bladą, chudą twarz Adele.

/Diana

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz