poniedziałek, 8 września 2014

What happened? #12

Myślałam, że śnię. Naprawdę nie mogłam uwierzyć, że to ona, ale złapała mnie za rękę, potem przyciągnęła do siebie i delikatnie przytuliła po chwili robiąc to z większą pewnością.
'Wszystko będzie dobrze...', usłyszałam jej głos! Jej delikatny, skrzywdzony głosik, który był tak słodki jak miód i za którym tak tęskniłam.
Odwzajemniłam uścisk, a z oczu popłynęły mi łzy. Po chwili zamarłam. Przecież Adele nie żyje! Jak to możliwe, że właśnie trzymam ją w ramionach?! Przejechałam dłonią po jej plecach, żeby się upewnić, a potem odskoczyłam od niej jak oparzona. Spojrzała na mnie zdezorientowana.
'Adele?'
'Tak?'
'Myślałam, że... że ty...', nie wiedziałam jak mam to ująć.
Zadrżała jej warga i spuściła podbródek.
Przyjrzałam się dokładnie jej twarzy. Czy się zmieniła? Kiedyś była wiecznie zarumieniona i uśmiechnięta, miała najbardziej różowe usta jakie widziałam, jej ciemne blond loki do ramion błyszczały jaśniej niż słońce, była szczupła, średniego wzrostu, w brązowych oczach świeciły jej miliony ogników. A teraz... wydawała się mała, była dziwnie chuda, blada, włosy były dłuższe, rozczochrane i bez połysku, jej oczy zgasły, usta z trudem odróżniałam od koloru skóry, nie miała rumieńców, za to wory pod oczami. Najgorsze było to, że mimo iż stała przede mną zdawało się, że jest martwa.
'Gdzie jesteśmy?', zapytałam ostrożnie.
Popatrzyła na mnie z takim przerażeniem, że sama prawie dostałam zawału. Rozejrzała się dookoła, a ja poszłam w jej ślady. Pomieszczenie było dosyć małe, panował w nim półmrok, nie było okien, jedne drzwi z solidnymi zawiasami, podłoga była z czarnego kamienia, wyłożona była na niej słomiana wycieraczka, dopiero po chwili dostrzegłam stojącą w rogu wielką beczkę.
Skierowałam wzrok z powrotem na Adele.
'W piwnicy.', wydusiła.
'W piwnicy?!'.
'Przeczytałaś mój pamiętnik, Nelly?'.
Spojrzałam na nią z troską.
'Tak'
'Więc nie musisz więcej pytać'.
'Ale... nie cały. Czy jesteśmy w piwnicy Clarie Maynard?'
Adele wybuchła płaczem. Ale musiałam zapytać.
'Adele, nie płacz. Powiedz...'
'Tak... A ja jej tak bardzo ufałam!', jej głos zdawał się niknąć. Bałam się na nią spojrzeć. Skupiłam wzrok na beczce i zaczęłam myśleć. Przeze mnie Garett jest w więzieniu, rodzice już na pewno zauważyli, że zniknęłam z domu, Adele żyje, ledwo... jesteśmy w piwnicy Clarie Maynard, zboczonej psychopatki, jesteśmy skazane na długą, bolesną śmierć.
Załkałam i odruchowo szybik krokiem ruszyłam w stronę beczki. Nie wiem czemu.
'Nie otwieraj jej!', usłyszałam za plecami słaby głos Adele.
Posłuchałam jej.
'Co tam jest?'.
'Ciii...'. Uciszyłam się i usłyszałam coraz głośniejszy tupot.
Clarie do nas schodziła. Serce zaczęło mi łomotać.
'Udawaj, że śpisz.', poleciła Adele i bezszelestnie skuliła się na wycieraczce. Przyglądałam się jej z otwartą buzią, teraz zupełnie wyglądała na martwą. Kiedy usłyszałam dźwięk przekręcanego klucza rzuciłam się na ziemię. Zacisnęłam powieki i wsłuchiwałam się w skrzypnięcie klamki, tupot obcasów i... nie wytrzymałam. Uchyliłam delikatnie oczy. Zobaczyłam jej nogi. Podeszła do Adele i.. złapała ją za koszulę, szarpnięciem uniosła do góry i potrząsnęła.
'Wstawaj idiotko!' ryknęła. Usłyszałam zdławiony krzyk Adele i nie wytrzymałam. Prawie dwa lata żyłam w przekonaniu, że moja przyjaciółka nie żyje i dręczyło mnie to, że nic nie zrobiłam kiedy mogłam. A teraz moim obowiązkiem jest jej pomóc. Zerwałam się na nogi i jeszcze raz przeleciałam wzrokiem po pomieszczeniu. Szukałam czegoś ciężkiego, jeśli chodź na chwilę obezwładniłabym Clarie mogłybyśmy szybko wybiec i poszukać pomocy. Jedyną rzeczą która wydała mi się odpowiednia  była pokrywka od beczki. Chwyciłam ją i podniosłam. Wtedy beczka zachwiała się i runęła na ziemię. Z jej wnętrza, wprost na moje nogi upadły szare kości i setki obślizgłych robaków.

/Diana

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz